Uzależniająca zupa tajska mojego taty
03:58
Zobacz jak ją zrobić na filmie
Jedna z moich ulubionych zup,
zdecydowana faworytka mojego męża i z lupą by szukać komu nie smakowała.
Ostrość trzeba dostosować do swoich możliwości i upodobań – u mnie jada się zdecydowanie na ostro.
Podstawą tej zupy jest dobry
rosół, a niezbędne składniki to imbir, trawa cytrynowa, mleczko kokosowe i
chili oraz cytryna.
Jest dość podobna to tom kha
gai, o czym dowiedziałam się odwiedzając blog Mirabelkowy, choć w moim przepisie
galangal nie jest według mnie niezbędny.
Poziom
trudności: średnie
Czas przygotowania: 30
minut (choć najlepiej smakuje na drugi dzień)
Ilość porcji: 6-8
Składniki:
·
3 litry dobrego
rosołu drobiowego
·
6 listków kafiru
(3+3)
·
5-6 łyżeczek
świeżego imbiru
·
300-400 ml mleczka
kokosowego
·
kilka ostrych
papryczek (u mnie 5 taotao)
·
sok z 1 małej
cytryny
·
2 łyżeczki startej
trawy cytrynowej lub 2-3 źdźbła
·
250 g pieczarki
brunatnej lub grzybów azjatyckich
·
1 łyżka masła /
oliwy
·
1 łyżeczka sosu
rybnego
·
pieprz do smaku
·
100 g pędów
bambusa
·
200 g kiełków
fasoli mung
·
1 mała marchewka
·
garść dowolnych
kiełków
·
pierś z kurczaka
·
2 szczypty chili
Przygotuj:
- spory garnek
· makaronem ryżowym lub sojowym
Marchewkę kroimy w drobne
paseczki (julienne) i odstawiamy na bok. Odcedzony rosół wstawiamy na gaz i
dodajemy 3 listki kafiru. Pozostałe
trzy rozcieramy w moździerzu i uzyskany proszek też dorzucamy do
zupy. Świeży imbir ścieramy na
najdrobniejszych oczkach tarki wprost do zupy (nie trzeba obierać choć można). Cytrynę rolujemy i wyciskamy z niej sok
przez palce lub sitko, żeby nam pestki nie powpadały. Trawę cytrynową (jeśli mamę trawę w całości, trzonkiem noża
rozbijamy jej rdzeń, żeby wydobyć aromat) dodajemy razem z sosem rybnym (on dosala nam zupę, trzeba uważać z ilością i
dostosować z zależności od tego jak słony jest rosół). Mniejsze pieczarki kroimy na ćwiartki, większe na 6 części i podsmażamy
na tłuszczu do miękkości, doprawiając sola i pieprzem, wrzucamy do zupy. Do
zupy dodajemy też pędy bambusa i kiełki fasoli mung. Dolewamy mleczko kokosowe. Kilka papryczek siekamy drobniuteńko i
dodajemy po trochu, próbując, by nie była dla nas za ostra. Gdybyśmy jednak
przesadzili zawsze można złagodzić smak dolewając nieco mleczka.
Kurczka
kroimy w około centymetrowe kawałki, doprawiamy solą, pieprzem i odrobiną chili
w płatkach lub w proszku, dodajemy łyżkę oliwy. Smażymy 2-4 minuty w małych
porcjach na bardzo rozgrzanej patelni. Zamiast tego zupę można zjeść też z
gotowanym kurczakiem z rosołu.
W miseczkach układamy kilka
kawałków kurczaka, garstkę paseczków z marchewki, odrobinę świeżych kiełków i
nalewamy zupę. Można do indywidualnych porcji dodać więcej ostrej papryczki.
Smacznego!
6 komentarze
Uwielbiam takie zupy! Spróbuję! :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak wyszła i ile papryczek to dla Ciebie optymalna ilość ;)
UsuńHa! Właśnie dzisiaj jadłam :D Oczywiście nie te twojego taty, ale "na mieście". Musze wreszcie sama zrobic, bo uwielbiam. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńWypróbuj koniecznie :) Jak się zrobi samemu to jest opcja duużej dokładki ;)
UsuńMyślę, że spokojnie mogłabym się od takiej zupy uzależnić. Pychota.
OdpowiedzUsuńDokładnie. A potem jak chcę rosół przerobić na coś innego, to mój mąż się na tą jedną zupę upiera... :)
Usuń